Macie jakieś specyficzne rzeczy, które przywozicie z wakacji? Ja na przestrzeni lat gromadziłam naprawdę przeróżne pamiątki, miałam nawet taki plan, żeby urządzić jeden pokój jako taki pamiątkowo – wycieczkowy, widziałam kiedyś chyba w jakimś programie w tv, pokój w mieszkaniu Beaty Pawlikowskiej, właśnie tak urządzony, wypełniony artefaktami z całego świata, i strasznie mi się to spodobało. Póki co jednak, każdy skrawek przestrzeni sukcesywnie zawłaszczany jest przez dziecięce duperele i mnożące się skrzynki z lego i playmobil, także mój plan na ten wycieczkowy wehikuł czasu i oazę spokoju jeszcze trochę poczeka na realizację.
Nigdy nie trzymałam sie jakiegoś schematu np. kupowania zawsze tych samych rzeczy, raczej przywoziłam to, co mi się akurat najbardziej podobało, co z perspektywy tworzenia pokoju też przysporzyłoby mi kłopotów aranżacyjnych i zapewne powstałby z tego eklektyczny misz masz, bo o ile u Beaty P drewniane, babmusowe ozdoby z Ameryki Południowej wszystkie pięknie ze sobą współgrały w estetycznym unisonie, tak u mnie kolorowy kilim z Meksyku i sombrero w połączeniu ze szklaną figurką katedry w Mediolanie mógłby u niektórych spowodować ból zębów.
Mam koleżankę, która ze wszystkich swoich wyjazdów, nawet niedalekich, tylko powiedzmy do Torunia, Gdańska, czy jakichś małych miasteczek, przywoziła magnesy na lodówkę. Cała jej lodówka była zapełniona magnesami, i było to bardzo ciekawe, można było tak stać i stać przed tą lodówką i oglądać te magnesy jak wystawę. Fajny pomysł, plus magnesy są wszędzie dostępne, są małe i łatwo je przetransportować. My jednak przez wiele lat mieliśmy lodówkę bez funkcji przyciągania magnesów, więc ta opcja zwyczajnie odpadała.
Za to druga moja koleżanka kolekcjonowała kubki. Ten pomysł również bardzo mi sie spodobał i przez jakiś czas w sklepach z pamiątkami poszukiwałam głównie pięknych kubków, najlepiej z nazwą miasta czy kraju. Szybko jednak okazało się, że nie wszędzie są kubki choćby umiarkowanie ładne, a często to zwykłe badziewie z jakimś marnym wzorem. Kupując też kubki w tak różnych miejscach jak dajmy na to Kenia i Florencja, trudno utrzymać stylistyczną jednolitość, także pomysł ten również szybko porzuciłam.
I po prostu postawiłam na spontaniczność, nie mam żadnego planu, kupuję to, co wpadnie mi w oko, zresztą zauważyłam, że ostatnio przywożę coraz mniej, i wytarczają mi zdjęcia jako pamiątka.
Acha, no i obowiązkowo zawsze, kiedy jesteśmy nad morzem przywozimy muszle. Wiadomo, dzieci uwielbiają je zbierać, zawsze robimy konkursy, kto znajdzie najbardziej wyjatkową, nieoszczerbioną, gladziutką itd., no a potem szkoda nam je wyrzucać, więc pakujemy do walizek. Waży to niemało, na strychu mam całe kilogramy papierowych toreb pełnych muszli, na każdej torbie podpis z jakiego miejsca dane muszle pochodzą (ha, taka jestem zorganizowana :). Nie wiem co prawda, po co nam te wszystkie muszle, może kiedyś otworzę jakąś budkę przy drodze i bedę sprzedawać :).
Symbole danego kraju / miasta
Z Amsterdamu przyjechały z nami oczywiście malowane drewniaki i cebulki tulipanów, z Paryża statuetka wieży Eiffla, z Barcelony ornament z mozaiką w stylu Gaudiego, z Nowej Zelandii podstawka na torebki od herbaty z ptakiem Kiwi, a z Australii bumerang. Takie tradycyjne przedmioty to też świetne prezenty dla znajomych. I chyba to jest taki naturalny wybór pamiątkowy. Wiadomo, sięgamy po to, co najbardziej kojarzy się z danym miejscem i w jakiś sposób odzwierciedla jego charakter, który, poprzez ten przedmiot, tak jakby trochę zabieramy do naszego domu.
Tradycyjne produkty żywnościowe i przysmaki
Są kraje, których wizytowką jest po prostu jakieś specyficzne jedzenie, np. Belgijczycy sa dumni ze swojej czekolady, w Maroku bardzo popularny jest olej arganowy, na Sri Lance przeróżne egzotyczne przyprawy do potraw z ryżem, w Grecji oliwa z oliwek, w Toruniu pierniki a w Krakowie obwarzanki. Zaletą takich pamiątek, szczególnie dla tych, którzy cenią minimalizm, nie lubią gromadzić rzeczy, i lubią gotować, jest ich praktyczność i możliwość zastosowania w kuchni, a na pamiątkę zawsze można zostawić zużytą butelkę czy pudełko po przyprawach 🙂
Wina i inne alkohole
Również świetne zarówno na prezent, jak i dla siebie, w zimowy wieczór popijać czerwone wino z Portugalii i przywoływać każdym łykiem słoneczne wspomnienia. Albo coś z jajem, na przykład tradycyjna meksykańska wódka z robakiem na dnie (którego trzeba na końcu zjeść!), czyli Mezcal, albo rumy z Karaibów, no kto by pogardził takim trunkiem? Prezent trafiony w dziesiątkę!
Rękodzieło
Staram sie zawsze kupować od niezależnych sprzedawców, na targach czy straganach. Uwielbiam wszelkie drewniane i babmusowe bibeloty, a jak już widzę, tak jak było w Afryce, jak miejscowi sami strugają drewniane figurki i ozdoby, to już jestem zupełnie przekabacona, i nawet się nie targuję (no chyba, ze cena, którą zaśpiewają byłaby adekwatna, gdyby rzeźba była ze złota), żeby ich trochę wspomóc. Jestem chętną klientką na świeczki, chusty, ceramikę, i takie tam różne babskie pierdółki, zawsze chętnie przygarnę, czemu nieodłącznie towarzyszy wywracanie oczu niezwykle zdroworozsądkowego T, który uważa, że jeśli coś nie ma praktycznego przeznaczenia, to nie ma racji bycia w domu :).
Bardzo jestem ciekawa, czy Wy macie jakieś ulubione rzeczy, które przywozicie z podróży, piszcie w komentarzach, im dziwaczniejsze i bardziej odjechane tym lepiej 🙂
Dodaj komentarz